Wiek Mateuszka: 3 lata 2 miesiące i 4 dni
Tydzień ciąży: 37
Eko, bio, organic – słyszymy te hasła dookoła. Czy kiedyś dawaliście tej kwestii więcej przemyśleń? Być eko jest dziś modne, ale to modne
eko z tym prawdziwym eko ma często mało wspólnego. Ja przyznaję szczerze, że
przy pracy 8h dziennie, małym dziecku i masie spraw do zrobienia/załatwienia
nie miałam nigdy czasu zatrzymać się na chwilę aby przemyśleć czy mogłabym
robić coś dla siebie/nas, co mogłoby być zdrowsze. Są rzeczy które robię, bo
mam poczucie, że tak chcę, natomiast w wielu aspektach moje zdrowe podejście do
życia dopiero raczkuje.
Przyznaję szczerze – od kiedy urodził się Mati zaczęłam
zwracać trochę większą uwagę na to, co jemy, a od kiedy straciłam mamę przez
typowo cywilizacyjną chorobę i od kiedy siedzę w domu w ciąży i mam trochę
więcej czasu, zaczęłam bardziej interesować się tym jakich kosmetyków używam.
Najbardziej przeraża to, że najsłynniejsze marki, które
widzimy na każdym kroku w TV czy marketach oferują nam śmieci. Jest tyle
wspaniałych produktów, którymi można zastapić te śmieci, że aż głowa boli –
trzeba tylko trochę poszperać, a w dobie internetu jest to dość proste – może trochę
czasochłonne, ale dla chcącego nic trudnego.
Jak wspominałam ja dopiero raczkuję i nie chcę absolutnie
aby mój pst wybrzmiał jakoś „ekspercko” – że niby taka znawczyni ze mnie. Nie,
absolutnie. Chcę oduczyć sie złych nawyków i wprowadzić w życie więcej dobrych.
Co robię źle i czuję się z tym źle i nad czym będę pracować:
- cotygodniowe zakupy w Tesco – duże na cały tydzień w tym:
mięso, warzywa, owoce, wędliny, kosmetyki etc. Bo tak jest najłatwiej,
najszybciej. Ale też mało zdrowo. Mięso, warzywa czy owoce powinnam kupować w
małym sklepiku lub warzywniaku na mojej
wiosce - powinny być zdrowsze niż te z marketu. Wędlin prawie nie jadam, moje
dziecko też mało. Mój mąż je tego dużo – powinniśmy sprowadzać je od jakiegoś
wiejskiego rzeźnika – trzeba się rozejrzeć.
- używam dużo kosmetyków znanych marek, które posiadają całą
masę niepotrzebnych związków chemicznych.
- często nie zastanawiam się co kupuję/wkładam do koszyka.
Co robię dobrze:
-od 6 m-ca życia Mateuszka, zupy gotuję mu sama, chociaż nie
używam tu ani mięs zakupionych gdzies od rolnika, ani warzyw z babcinego
ogródka – ale przynajmniej wiem co wrzucam do garnka i co miksuję.
- gotujemy domowe obiady – bardzo rzadko jadamy na mieście
- kupujemy wiejskie jajka – mniam!!!
- piękę sama pełnoziarnisty chleb – w zasadzie tylko dla
siebie bo moja rodzina woli ten marketowy :/
- u nas w domu nie pija się nic poza wodą, kawą i herbatą z cytryną - czasem aż mi głupio - jak przychodzi ktoś w odwiedziny a ja nie mam czym poczęstować...
- często robię soki i koktajle – domowe, chociaż nie powiem –
zdaża mi się kupić sok w kartoniku
- lubię piec słodkości – to dobra alternatywa dla słodyczy
marketowych (których tez sobie nie żałuję)
- od niedawna mocno interesuję się kosmetykami naturalnymi i
powolutku je testuję i wprowadzam do mojej kosmetyczki. W ogóle osotatnio kiedy
mam więcej czasu zaczęłam bardziej o siebie dbać. W biegu nie miałam czasu na
codzienne rytuały takie jak pielegnacja dłoni, stóp, włosów itp.
Co do kosmetyków:
- wyrzuciłam żele intymne – stosuję tylko mydła dla
niemowlaków
- Mateuszek też nie używa już Johnson&Johnson – okazuje się,
że np. Rossmanowska seria Babydream ma dużo lepszy (bardziej naturalny) skład,
a jaki piękny zapach! Żel do mycia ciała z tej serii zastapił również mój żel Palmolive.
- Mój balsam do ciała – to teraz zwykła oliwka dla
niemowląt. Rozgladam się własnie za czymś fajnym naturalnym.
- Dokańczam moje kremy do twarzy Olay i również zabieram się
za testowanie naturalnych kosmetyków w tym miejscu. To samo robię z szamponem i
odżywką Pantene. Na rynku jest dużo cenionych marek z kosmetykami naturalnymi,
ale często ceny powalają. Znów działa tu zasada, że za znaną marką idzie wyższa
cena (Pat & Rub, Phenome, Make me Bio itp.). Ale spokojnie – jest wiele
marek tanich jak barszcz i zamierzam zacząć od testowania ich produktów zanim
sięgnę po te droższe.
- Chusteczki nawilżane – okazuje się, że znane marki typu
Pampers czy Huggies wcale nie są najlepsze, a w zwykłych marketowcyh można
znaleźć dużo lepsze składy. Podobno te z Reala wymiatają. Ja używam GAGA Fresh –
mają piękny zapach i całkiem dobry skład.
Jeśli macie jeszcze jakieś dobre rady – gdzie kupować, co
kupować i czego unikać aby być zdrowszym – czekam na opinie. A ja obiecuję wrócić do tematu jak potestuję troszkę :)
Mama
Bardzo interesujący wpis. Ja również wraz z pojawieniem się Madzi zaczęłam zwracać uwagę na skład tego co jemy. Mogę polecić zakład mleczarski "Śnieżka", w którym czasem składam zamówienia. Tu linka do nich: http://www.zmsniezka.pl/. Dostawy robią na drugi dzień po zamówieniu, więc wszystko jest bardzo sprawne i bezproblemowe.
OdpowiedzUsuńJednak jeśli chodzi o kosmetyki to nie znam się na tym, więc na skład raczej nie patrzę. Dzięki za info zwłaszcza o Babydream, na pewno spróbujemy gdy tylko skończy nam się Johnson&Jonson;-)
A mogę podpytać na co zamierzasz zamienić Olay? Ja ostatnio zrezygnowałam właśnie z Olay'a na rzecz kremu z serii Ziaja Med, którego próbkę przetestowałam i bardzo mi przypadł do gustu. Ale nie wiem jak tam ze składem, bo jak już mówiłam, nie znam się:/
dzięki za info o "Śnieżce" - muszę sobie pooglądać ich stronkę.
OdpowiedzUsuńnastępny krem w jaki się zaopatrzę to będzie coś z Himalaya http://himalayaherbals.pl/ - czytałam w necie, że ten z zieloną nakrętką jest super - ja bym wolała coś przeciwzmarszczkowego - ale na coś na pewno sie zdecyduję do przetestowania. a jak mi nie podpasuje będę szukać dalej :)
O rany, bardzo przystępne cenowo. Myślę, że też się skuszę.
OdpowiedzUsuń